Bardzo lubił smak ryb, ale drażniły go, ich ości. Zjadł swoją zdobycz i wstał. W trawie utworzyła się dziwna dziura, przez jego leżenie. Podszedł do jeziora i wziął kilka łyków. Popatrzył chwilę na taflę wody, w której odbijało się słońce. Niebo było dziś bezchmurne, idealna pogoda. Chociaż może trochę za ciepło. Wszedł do wody by się ochłodzić, była idealna. Nie za zimna i nie za ciepła. Położył się. Jego futro śmiesznie falowało w wodzie.