Po pewnym czasie, znalazł trop dzika.
-Samiec, czyli ostra sztuka. - powiedział z radością w głosie.
Szedł dalej. Zauważył w krzakach, wystające, białe, długie kły. To był na pewno dzik. Zaczął się skradać. Powolnym krokiem doszedł do rośliny, za którą kryła się zdobycz. Nadepnął na gałązkę, przez co spłoszył dzika. Stworzenie zaczęło uciekać, a Vercan rzucił się w pogoń za swą zdobyczą. Wymijał drzewa. Ksena, mogła go już stracić z pola widzenia. W końcu skoczył na plecy dzika. Wbił swe długie i ostre kły w jego kark. Zwierze, wywróciło się i padło martwe.