Zaczęła węszyć. Nie wyczuła żadnej wiewiórki, ale był jakiś zapach, zaraz... tak to był zapach wilka. Ale to nie był zapach żadnego z wilków w watsze. Niespokojnie zaczęła się rozglądać. Usłyszała jakiś dźwięk. Odskoczyła jak oparzona. Z pomiędzy krzaków wyszedł potężny, rudy basior. Zaczęłą się cofać. Za późno. Wilk skoczył na nią. Usiłowała uciekać ale ugryzł ją w tylną łapę. Usłyszała cichy trzask i wrzasnęła z bólu. Jej łapa krwawiła mocno i bardzo bolała. W końcu udało się jej przewrócić rywala. Ugryzła go z całej siły w kark. Kolejny trzask. Basior nie żył.
-Udało się!-krzyknęła słabym głosem i upadła.